Przerywam swój urlop, żeby Wam o nim napisać, bo nie wyobrażam sobie przemilczeć śmierci człowieka, którego nie tylko twórczość, ale przede wszystkim podejście do życia zasługuje na najwyższe uznanie. Wierzę, że miał piękną śmierć, tak jak pięknie, co nie znaczy, że łatwo, potrafił przeżyć swoje życie.
O tym, jak dotarłam na koncert Ennio Morricone. I jak genialny to czas, gdy każdy dźwięk ma sens, każdy gest znaczenie, każda melodia swoją historię.