Bez cukru NIE ma życia, dlatego to prawdopodobnie jedyne słodycze, których bezkarne podjadanie sprzyja odchudzaniu a przy tym z powodzeniem zastępuje poranną kawę. I jak tu nie wierzyć we włoskie dolce vita?
To był maj i ósmy dzień mojej podróży z grupą, kiedy wylądowaliśmy w Rzymie. To miasto znów było tak piękne, że aż zaniemówiłam! Tym razem jednak nie w przenośni, a dosłownie, bo głos niemal ostatecznie odmówił mi posłuszeństwa.
.
Tego dnia w mówieniu wyręczyła mnie nasza cudna (i bardzo rozgadana) przewodniczka, zabierając grupę na spacer do Watykanu. A ja cudnym zbiegiem okoliczności (choć wiadomo, że w tym mieście nie ma przypadków) spotkałam po drodze dobrego kolegę przewodnika. Ten, gdy tylko usłyszał, że chrypię (a właściwie już szepczę) natychmiast poratował mnie swoimi zdrowotnymi cukierkami…
.
Co to było za zaskoczenie! Tyle lat pracy, a ja pierwszy raz usłyszałam o słodyczach, które nie dość, że ratują gardło, niszczą całe zastępy wirusów, to jeszcze (uwaga) podnoszą ciśnienie! Dzięki Ci Jurku, jeśli to teraz czytasz, bo od tego dnia codziennie mam w apteczce (tfu, w torebce) ten cudowny lek na (właściwie) wszystko. A w zasadzie nie lek, tylko samą słodycz.
.
O jakim składniku mowa?
.
Brzmi on jak imię bohaterki brazylijskich tasiemców, ale to nie dlatego poprawia ludziom humor. Oto ona – lukrecja. Poza tym, że ładnie się nazywa, niewiele ma wspólnego z show biznesem, bowiem to zwyczajny (choć w sumie nadzwyczajny) korzeń. Nie wiem, jak Wam, ale mnie się kojarzy co najwyżej z warzywniakiem a nie z cukiernią. O przewrotny losie! Skąd mogłam wiedzieć, że sproszkowana lukrecja jest aż 50 razy słodsza od cukru?
.
Czy nadal lukrecja brzmi zwyczajnie?
Wyglądem szału nie robi (w przeciwieństwie do brazylijskich aktorek), ale nie od dziś wiadomo, że na nic wygląd, gdy w środku wieje pustką. Nie z lukrecją te numery! Pokolenia ludzi wychwalały ten korzeń pod niebiosa i nie powinno nas to dziwić, dlaczego, skoro nasza… nie-zwyczajna lukrecja potrafi (uwaga):
.
* z powodzeniem zastąpić kawę (skutecznie podnosi ciśnienie, co dla takich umarlaków ze średnią 90/60 jak ja – jest zbawienne, kiedy nie mogą pić kawy lub gdy na horyzoncie brakuje włoskiego baru),
* uratować gardła pilotów/przewodników, nauczycieli, trenerów i wszystkich tych, którym przepracowanie potrafi czasem odjąć mowę
* leczy górne drogi oddechowe (zwiększa wydzielanie śluzu, łagodzi podrażnienia krtani, przynosi ulgę w suchym kaszlu, zmniejsza napięcie mięśniowe w pęcherzykach płucnych, ułatwia odkrztuszanie)
* leczy choroby żołądka i dwunastnicy
* a także przewlekłe zapalenie wątroby (w Japonii wykorzystuje się ją w terapiach)
* działa rozkurczająco (kto wie co znaczą skurcze przy chorobie wrzodowej, ten zrozumie cud lukrecji)
* przeciwbakteryjnie (niszczy Helicobacter Pyliori, zapobiega powstawaniu owrzodzeń, pomaga w chorobach, na które nie działają już antybiotyki)
* przeciwwirusowo (niszczy wirusy chorób ukł. oddechowego, wirusy zapalenia wątroby typu B, pęcherzykowate zapalenie jamy ustnej, zmniejsza zachorowalność na Herpes – wirus opryszczki i grypę typu A)
* poprawia pamięć i ułatwia uczenie się (sprzyja pamięci długotrwałej, zapobiega chorobie Alzheimera)
* przeciwdziała miażdżycy (zmniejsza poziom trójglicerydów we krwi i przyswajalność tłuszczu z pokarmów)
* odchudza (zmniejsza odkładanie się tłuszczu w jamie brzusznej i kontroluje poziom glukozy, pobudza układ pokarmowy i wątrobę do oczyszczenia z nadmiaru tłuszczu, przeciwdziała wzdęciom i pozwala opanować apetyt na słodycze)
* łagodzi objawy chronicznego zmęczenia
.
.
Jak się więc domyślacie, cud-środek, którym poczęstował mnie Jurek, były tak naprawdę lukrecją, tyle że przetworzoną w cukierki. Natychmiast więc udałam się do rzymskiego tabacchi (włoski kiosk z mydłem, powidłem i biletami na metro) i oto co tam ujrzałam…
.
.
Dla kobiety-pilota, która musi być zdecydowana, ale ma z tym problem, bo dostała za duży wybór, nie jest łatwo odnaleźć się w takim miejscu. Na szczęście gdy goni ją czas, skupia uwagę w trybie lasera, wypatrując napisu Liquirizia (lukrecja) i po minucie wpada na… Liquirizia Purissima Extra Forte (najwyższe stężenie lukrecji na włoskim rynku), czyli cukierki o składzie: lukrecja 99.5%, aromaty naturalne 0,5%.
.
I to w zwykłym kiosku, za zwykłą włoską (co prawda odrobinę wygórowaną) cenę. A nie żaden tam BioEkoNaturalny produkt z ośmioma certyfikatami UE, przez co z cenę pięciokrotnie wyższą. No i też nie są to cukierki, które ziołowe tylko udają, a gdy spojrzeć w skład, okazuje się, że 50% to cukier, a składnika, który nas interesuje, jest jakiś 1%. To ja się pytam, co ma nas tu wyleczyć?
.
.
Uwaga! Teraz będę straszyć, bo jak każda dobra rzecz na tym świecie, i lukrecja nie jest dla wszystkich. To środek dla osób zdrowych. Przeciwwskazaniem są problemy z nerkami, podwyższone ciśnienie, choroba wrzodowa i ciąża. Wtedy konieczna jest konsultacja z lekarzem.
.
Lukrecja – w jakiej postaci się ją spożywa?
.
* wywar z korzenia lukrecji (tu w cenie ok. 3 zł), który możecie gotować i pić bezpośrednio (zwłaszcza przy kaszlu czy napadach głodu, zaleca się zalać szklanką wrzątku łyżeczkę lukrecji w proszku, parzyć 15 min, przecedzić. Pić małymi łyczkami do 3 szklanek dziennie)
* herbata z lukrecji (w składzie 40% lukrecji, a nie 0,4% jak się czasem spotkacie, tu w cenie ok. 14 zł)
* kapsułki z lukrecją (np. takie) – dla tych, którzy na nowe smaki nie mają ochoty, ale chcieliby wspomóc swój organizm (kapsułki się łyka i po sprawie)
* cukierki lukrecjowe (jak dla mnie najlepsza z możliwych opcji), która powoduje, że przy okazji jemy słodycze, a tam naprawdę robimy ciału dobrze.
* Lukrecję polecam nie tylko do spożycia, to także fantastyczny kosmetyk! Szczególnie dla właścicieli cery suchej, wrażliwej czy naczynkowej. Lukrecja posiada świetne właściwości bakteriobójcze, łagodzi stany zapalne skóry i przyspiesza gojenie się podrażnień. Długo szukałam lukrecji w tzw. drogerii, aż trafiłam na serię Tołpa, a szczególnie ten żel do twarzy – pierwszy (i chyba jedyny), który spełnia wszystkie moje oczekiwania. Skład: lukrecja i bławatek, za to zero składników wysuszających (od których kipią inne marki).
.
Gdzie kupić cukierki z lukrecji?
.
Takie jak na zdjęciu, kupicie je głównie we Włoszech, przy kasie w supermarketach, w kioskach tabacchi (oznaczone literką T), w sklepach spożywczych (alimentare). Znane są też szwajcarskie cukierki Ricola, ale niestety cukierków lukrecjowych na żywo nie widziałam, zresztą obecność ziół w słodyczach tej firmy bywa bardzo znikoma. A jeśli macie ochotę na coś mocniejszego, czym prędzej wróćcie do Italii, bo tylko tam skosztujecie coś takiego jak:
.
* Włoski likier Sambuca – czyli inaczej mówiąc zioła w alkoholu. Ten specyfik składa się bowiem w 40% z alkoholu a także z anyżu, czarnego bzu, kopru włoskiego i lukrecji właśnie. Likier to już w ogóle inna sprawa, podaje się go w sposób tzw. con la mosca. Do likieru wrzuca się kilka ziaren kawy i całość się podpala. Czekamy aż alkohol się wypali, potem zdmuchujemy ogień, wypijamy zawartość kieliszka a ziarenka kawy żujemy. Lukrecja w połączeniu z kawą to rozwiązanie dla prawdziwych niskociśnieniowców!
.
* nalewka lukrecjowa we Włoszech znana jako Liquore di liquirizia (likier z lukrecji) – którą to można z łatwością zrobić samemu, gdy się ma korzeń lukrecji i spirytus/wódkę.
.
A kto tak jak ja chciałby mieć cukierki lukrecjowe, ale daleko mu do Włoch, a w Polsce (jak twierdzi co drugi Polak) stara bieda (bo też na polskim rynku wyrobów z lukrecji praktycznie nie ma) ten może sobie zrobić sam, w myśl zasady:
.
.
Bardzo lubię domowe wyroby. To satysfakcja z tego, że powstały w moich rękach i pewność, że wiem dokładnie, z czego są zrobione. Jeśli i Wy macie ochotę na własne cukierki, posiłkując się źródłem podaję:
.
Przepis na cukierki lukrecjowe
.
Składniki:
- 1 szklanka melasy
- 1-2 łyżeczki sproszkowanego korzenia lukrecji
- 1 łyżeczka sproszkowanego anyżu
- 1 szklanka mąki
.
Wykonanie:
Podgrzać melasę, dodać lukrecję oraz anyż. Dodać mąkę, tak aby powstało ciasto. Podzielić na wałeczki/laseczki. Pociąć na cukierki. Gdy masa ostygnie, stwardnieje.
.
W smaku lukrecja przypomina anyż, ale nim nie jest, więc nie dajcie się zmylić krążącym na ten temat plotkom. Za to lukrecja z anyżem dobrze się komponuje i dlatego często występują razem (patrz: domowe cukierki i likier Sambuca).
.
Czemu twierdzę, że lukrecja to włoska słodycz?
.
Lukrecja to międzynarodowe zioło, uprawia się je w wielu krajach, w tym we Włoszech i w Polsce, stosuje w Arabii, Wielkiej Brytanii i wielu innych krajach. W Polsce jedyne cukierki, jakie znalazłam pochodzą z Niemiec. Same cukierki są bardzo popularne w Skandynawii, szczególnie w Szwecji. Za to we Włoszech można dostać lukrecję w każdym kiosku, jak u nas gumy Orbit. I dlatego twierdzę, że to włoski przysmak, bo we Włoszech wszyscy go znają. No i ja poznałam ten cud-specyfik właśnie w Italii. Dla mnie lukrecja zawsze kojarzyć się będzie z Włochami.
.
A już w następnym artykule leczniczą tezę włoskiego jedzenia potwierdzę w przepisie na ciastka amaretti. I to takich, które doskonale znacie! Ba, niejednokrotnie zajadaliście się nimi do kawy, nie wiedząc, jak wiele dobrego dla siebie i swojego zdrowia robicie.
.
To jak, ściągacie cukierki z Rzymu czy zabieracie się za ich robienie? A może ktoś ma ochotę na herbatkę z lukrecji zamiast kawy? Nareszcie ze spokojem możecie ujawnić się ze swoją niechęcią do kofeiny, bo i dla tych, co to kawy nie znoszą, jest tu cały ogrom przestrzeni. No i koniecznie dajcie znać, jak Wam przypadła do gustu możliwość bezkarnego podjadania słodyczy? Mnie to baaardzo pociesza.
.
Wpis jest kontynuacją tekstu Włoskie jedzenie, które… leczy!